Miesiąc już urzędujemy u Babci. Nie piszemy, ale to wcale nie znaczy, że nic się nie dzieje. Przeciwnie: urzędujemy tak intensywnie, że wieczorami padamy pokotem na twarz i wszelkie sprawozdania są przekładane na niedoprecyzowaną przyszłość, po czym nikną w mrokach niepamięci.
Nie wszystkie.
Ciągle jeszcze śni nam się czasami, jak po pierwszym dniu intensywnej eksploracji ogrodu Lia, śladem Śpiącej Królewny, zapadła w sen tak głęboki, że żaden Królewicz wezwany w trybie pilnym nic nie pomógł, temperatura spadła do zupełnie śmiesznych wartości, cukier również*, i dopiero kiedy Dobre Wróżki na OIOM-ie wkroczyły z kroplówką z bonusem z glukozy, Lia otworzyła oczka. Nie był to może sen stuletni, ale po dziewiętnastu godzinach też można zgłodnieć – i gdy Królewna Lia zażądała natychmiast i donośnie jedzenia i picia, Dobre Wróżki powyciągały wenflony i odprawiły nas uprzejmie, acz zdecydowanie do domu.
I wtedy w sen zapadła mama Królewny :)
———————
* 35,5°C i 29 mg/dl odpowiednio