Tym razem jechaliśmy w bardzo określonym celu: nie żeby brać udział w seminariach, skądinąd zapowiadających się bardzo interesująco, tylko obejrzeć, przymierzyć i porównać sprzęt rehabilitacyjny, coraz bardziej potrzebny Lii.
A konkretnie: rowerek (który Lia ma już zalecony od ponad pół roku), większy chodzik i wózek elektryczny.
Ludzi były tłumy, wystawców też wielu – jasne już, że jeden dzień to za mało, żeby zobaczyć, przymierzyć i porozmawiać ze sprzedawcami. To, że na niektórych stoiskach brakowało odpowiednich rozmiarów, niewiele przyspieszyło nasze poszukiwania.
Lia, najedzona i jeszcze radosna od smaku czekolady w buzi, na początku chętnie pozwalała się przywiązywać do przeróżnych machin. Cieszyła się pierwszą jazdą rowerkiem, czymś o czym marzyła od miesięcy; szło jej nadzwyczej dobrze! Bardzo podobał się jej chodzik z dużymi kołami Kidwalk – ale za nic nie chciała w nim stać prawidłowo: zawieszała się tylko na uprzęży i odpychała nogami albo kręciła kołami tak jak w wózku ręcznym.
Próbowanie innych chodzików, zwłaszcza Riftona, nie było takie fajne: trzeba było stanąć na własnych nóżkach, a tego Lia nie lubi (mimo że potrafi, jeśli ma silną motywację).
Za to wózek elektryczny Koala chyba został stworzony dla niej: raz wsiadła i nie chciała wysiąść do końca imprezy. Nasza fizjoterapeutka radzi, żebyśmy już zaczęli organizować fundusze na ten pojazd, bo z Wizzybuga wyrośnie za pół roku.
Oto jak mniej więcej wyglądał dzień:
Dla ciekawych, na nagraniu Lia używa następującego sprzętu:
- Lii własny wózek – Blade firmy Invacare,
- Chodzik Walkabout 2 firmy Mulholland,
- Rowerek firmy Tomcat (dosiadaliśmy też rowerka Theraplay i oglądaliśmy rowerki firm Quest 88 i JCM Seating),
- Chodzik z dużymi kołami Kidwalk firmy Leckey,
- Projekcja Magic Carpet firmy Sensory Guru,
- Wózek elektryczny Koala Miniflex firmy Permobil (przymierzaliśmy się też do Mustanga firmy Activate).