Przedszkolaki często malują. Czasem też są malowane.
Dziś wyjątkowo, bo nie w przedszkolu, tylko w klubie. Wow!
Mama naszego przedszkolnego kolegi urządziła imprezę integracyjną, atrakcji co niemiara, brykających trzylatków jeszcze więcej! Lia dzielnie w chodziku, próbuje wszystkiego, co tylko. Nawet nadmuchiwany zamek trzeba było zaliczyć, choćby na moment, i dopiero gdy reszta dzieci pobiegła na podwórko. Podobało się, ale "tylko leciutko! Aaaaaa! Już nie!!!"
Ale największą atrakcją są farby i pędzle.
Najpierw trzeba koniecznie mieć wymalowaną buzię i dołączyć do stadka przedszkolnych motylków i tygrysków. Potem samemu – pędzel w dłoń i ceramiczna rybka błyska wszystkimi kolorami.
Oto artysta przy pracy:
Jaśmina też nie darowała: